Wyścig po miłość.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział II

Leciały spokojnie samolotem, słuchając muzyki. Nagle usłyszały głos pilota: Mamy kłopoty z mechanizmem samolotu, musimy awaryjnie wylądować. Wystraszyły się, że nie zdążą na wyścig. Znów rozległ się głos pilota: Nie przejmujcie się i spójrzcie na daty w kalendarzu. Prima Aprilis!'' Uspokoiły się znacznie i uśmiechnęły się do siebie pogodnie. Obie dobrze wiedziały co je czeka w Londynie. Albo wystartuje jedna i zwycięży, albo wystartują razem i będą musiały się ze sobą zmierzyć. Na tą myśl odwróciły się od siebie i po policzku Liv spłynęła łza. Nie wiedziała, że jej siostra też płacze i kiedy chciała się odwrócić jej nie było. Biegła do łazienki. Oparła się o małą umywalkę i plecami o ścianę. Płakała słonymi łzami, nie potrafiła pogodzić się z tym, że musiała lecieć z siostrą. Nie było to spowodowane zawiścią lecz tym, że nigdy nie potrafiła stanąć z siostrą twarzą w twarz. Zawsze stawiała siebie na przegranej pozycji, miała wiele kompleksów, ukrywała wszystko co mogło być najmniej wstydliwe. Motor. Jedyna pasja której ukrywać nie musiała. Zawsze uwielbiała tańczyć, ale nie chciała wykorzystywać rodziców, bo uważała, że i tak wiele dla niej zrobili. Uważała, że adopcja przez rodziców Liv była najlepszym co ją w życiu spotkało. Umyła twarz i wróciła z uśmiechem na twarzy. Udawanie, to robiła doskonale. Wsadziła słuchawki do uszu i doszły do niej pierwsze dźwięki Demos zespołu Imagine Dragons. Ta piosenka dokładnie ją opisywała, dlatego kochała ją i nienawidziła równocześnie. Mało co nie rzuciła telefonem o podłogę. Chwyciła się za rude włosy i klapnęła na oparcie fotelu.
- Hej co jest?- Liv była zatroskana. ,, Chyba najwyższy czas''- pomyślała.
- Strasznie boli mnie głowa.- skłamała. Znów okłamała najlepszą przyjaciółkę.
- Masz.- dała jej podłużne tabletki oraz butelkę wody.
- Dziękuję.- połknęła tabletkę i pochłonął ją sen. Liv wiedziała, że teraz siostra ją okłamała. ,, Już ja się dowiem o co chodzi.'' uśmiechnęła się pokrzepiająco i zanurzyła wzrok w białych chmurkach.



                                                                      Niall

Jak ją zobaczyłem na tym zdjęciu to myślałem, że zemdleję. Ona Alice Wertman, będzie mieszkać w moim domu przez następny rok. Dlaczego? Ponieważ zwyciężyłem w ostatnim wyścigu! Po co brałem udział w tym cholernym wyścigu? W ogóle się nie zmieniła. Ruda jak zawsze, piegi pokrywają jej całą twarz. Wieczny smutek na twarzy, ale tej drugiej panny nie poznałem, a były na zdjęciu razem, więc muszą się znać.
Ktoś zapukał w nasze drzwi, muszę być przygotowany na najgorsze.
- Hej dziewczyny!
- Hej.- odpowiedziała ruda wchodząc do hallu.- Padam na twarz, pokarzcie mi jakiś pok... Co ty tu robisz?!
- Raczej co ty tu robisz?!- odpowiedziałem jej.
- Nie zostanę ani chwili dłużej w tym domu!- wychodziła.
- Albo zostaniesz, albo przegrasz...- głos mojego ojca rozległ się po domu.
- Podpucha tak?! Dobrze wiesz, że nienawidzę przegrywać.- zbliżała się do mojego ojca. Zrobiła się strasznie agresywna.- Daj mi stąd wyjść! Liv pojedzie za nas obie. Prawda?- zwróciła się do niej sycząc.
- I tak jedna z nas by to przegrała, albo zrobiłybyśmy to obie...- powiedziała Liv.- Oj kochana, ja ciebie stąd nie wypuszczę, o co ci chodziło w tym samolocie?
- Chcę wyjść.- skorzystała z chwili nieuwagi i wyszła.


                                                                       Klara

Chyba postanowili dać mi spokój, skoro nikt za mną  nie idzie. Wyciągnęłam paczkę papierosów i zapaliłam. Tak paliłam, ale tylko w koniecznych sytuacjach, takich jak teraz. Szłam 15 minut, dotarłam do jednej z opuszczonych ulic, weszłam do środka kamienicy i pobiegłam na dach. Rzuciłam torbę w kąt i usiadłam przy barierce.
- Widzę, że to nadal twoje ulubione miejsce.- usłyszała tak dobrze znany jej głos. Colin. Jedyna nadzieja. Dosłownie, nazywa się Colin Hope, jedyny żyjący Hope.
- Colin!- rzuciłam mu się na ramiona.
- Cześć Alice.
- Klara.- poprawiłam.
- Tak Klara, ale jednak dalej Alice.
- Nie możliwe, wyładniałeś.
- Ty też.- Colin jest ode mnie prawie rok starszy, ale jest moim najlepszym przyjacielem, wie wszystko. Już teraz może nie, bo nie widzieliśmy się od 6 lat. - Nie masz może ochoty na shake'a?
- Nie, dzięki. Wolę siedzieć tu i gadać.
- Dobra.- usiedliśmy blisko barierki.
- Myślałem o tobie. Dużo, bardzo dużo, co ja wygaduję, codziennie, rano, wieczorem, przy śniadaniu, przy obiedzie, nawet jak szedłem do pracy! Pojechałaś tak bez pożegnania. Wiesz co miałem zaplanowane na ten dzień?
- Nie.- odpowiedziałam zaskoczona.
- Miałem cię spytać czy uciekniemy.
- Co?- zapytałam rozbawiona.
 - No nie?
- Idziemy odwiedzić sierociniec.- wstałam, sama, tylko ja. Kiedy tam doszłam dotarł do mnie zapach zupy. W tym miejscu zawsze pachniało zupą. Wtedy do mnie dotarło jaka jestem głodna.
- Dzień Dobry!- zawołałam. - Halo?- zastałam głuchą ciszę.
- Dziecko, co ty tu robisz?!- z pokoiku wyszła pani kucharka.- Wstęp wzbroniony, dom dziecka został zamknięty.
- Jak to?
- Nie wiem kochana, nie wiem.
- Dziękuję za wszystko.- uściskałam kobietę i wyszłam na zewnątrz.
- Alice!- Colin podbiegł do mnie i mnie przytulił.- Chodź.- objął mnie ramieniem i odeszliśmy w stronę domu pana X.
- Dawaj wejdziemy i będziemy się śmiać, jak gdyby nigdy  nic. Nie mogą uważać mnie za mazgaja.
- Hahahahahahahhahahahahhahaha!!!!!!!!- weszliśmy do domu.- Chyba nikogo nie ma.
- Otworzyć ci to?- zapytała się Liv.
- Nie, poradzę sobie.- ktoś odpowiedział.
- Ok. * Buch!* Haahahahahahahaahahahahahhaha! - weszliśmy dalej w stronę kuchni. A co zobaczyliśmy. Szkoda słów. Koleś w lokach stał cały w mące.
- Hahahahahahahahahahahahah!- zaśmialiśmy się z Colinem.
- Wystraszyłaś mnie!- siostra podbiegła do mnie i przytuliła.
- Colin.- mówiła przeciągając ,,o''.
- Liv.- powiedział przeciągając ,,i''.
- Colin!- rzuciła mu się na szyję, a ja uśmiechnęłam się na ten widok.
- Oj ja też nie będę dłużny.- podszedł ten z mąki do Colina i Liv i ich przytulił.
- Fu! Harry! Pedale, pierzesz moje ciuchy!
Wspomnienia często do mnie powracają i to jest moment dla jednego z nich.

Ruda dziewczynka siedziała tyłem do piaskownicy plotąc ze swoim przyjacielem wianki. Wszyscy mówili, że Colin to gej, bo lubił na przykład pleść wianki, czy szydełkować, mówili też, że jest chory na mózg, bo zadaje się z Alice ofiarą losu z domu dziecka. Nagle ktoś palcem uderzył ją w ramie i zawołał po imieniu.
- Tak?- odwróciła się.
- Nic.- odparł wesoło chłopczyk i uśmiechnął się ironicznie, po czym została obsypana piaskiem.
- Hej!- Colin porzucił jeden z wianków, które zrobił i wstał chaotycznie. - Nie wolno tak!
- Nie?- odparł blondynek, po czym uderzył się w policzek i rozpłakał.- Proszę pani Colin mnie zbił!!!- krzyknął.
- Perfidny...- zaczął ze złością, ale odciągnęła go Alice. Tak bardzo nienawidziła  Nialla, ale tak go kochała, że nie mogła pozwolić na jakiekolwiek bójki pomiędzy dwoma tak ważnymi chłopakami.

- Halo Klara!- siostra machała jej ręką przed oczami.
- Tak?- ocknęła się.
- Idziesz z nami na pizze?
- Jasne.- chwyciła torbę i wyszli. Ona, Liv i Colin. Nic, ani nikt nie był jej bardziej do szczęścia potrzebny. Ale chyba troszkę się pomyliła...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoł! I jak podoba się? Tyle się męczyłam. ;D~ Rainbow

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział I

- Hahahaahahahaaha!- śmiały się siostry, które znowu zremisowały.
- Dziewczyny!- usłyszały za sobą głos organizatora.- Jesteście świetne, nie chciałybyście wziąć udziału w wyścigu, który będzie organizowany w Londynie?
- Tylko na to czekałam!- z odpowiedzią wyskoczyła Klara.
- Klara! Nie możemy na razie się zgodzić. Co powiemy rodzicom?- Liv była niezdecydowana.
- Luz, siostra! Rodzice na pewno chcą odwiedzić UK. Jedziemy!- Klara oznajmiła ostatecznie.
- A co mi tam!- zgodziła się jej czarnowłosa siostra.
- Ale ostrzegam...- organizator mówił poważnym tonem- Będziecie się ścigały z niepokonanymi...
- Niepokonane to jesteśmy my!- Klara odważnie wyszła przed szereg.
- Jak tak uważasz to zobaczymy w Londynie.- Klara trochę się przestraszyła sposobu wymówienia tej wiadomości , ale nie zniechęciła się, w ręcz przeciwnie nabrała większej pewności siebie.
- Liv słonko, od jutra ostre przygotowania!- krzyknęła Klara do ucha siostrze i ruszyła w kierunku swojego motoru.


                                                            Londyn

- Chłopaki mam newsa!- Liam wbiegł do salonu z laptopem na rękach.- Patrzcie...
- Kto to?- zapytał się Niall.
- To z nimi będziemy rywalizować w następnym wyścigu.
- Fajne...- Harry i jego przemyślenia.
- Daj spokój...- wszyscy mieli dość miłosnych spraw Harry'ego.
- Mam plan!- Louis wstał z fotela.- Trzeba je będzie zbajerować.
- Ale po co?- zdziwił się Liam.
- A żeby dały nam wygrać!- Louis klasnął w dłonie.- A tak w ogóle to który idzie na te wyścigi?
- Louis, wszyscy idziemy.- Niall zrobił klasycznego facepalma.
- No, to w takim razie który się nimi zajmie?- chłopcy rozejrzeli się po sobie i już było wiadomo.
- Ehem... - chrząknął Harry.
- Zobaczy się - odpowiedział Zayn i skierował się w stronę kuchni.
- Podobno są niezłe - wtrącił Liam.
- Hahaha -zaśmiał się Louis - Mogą być niezłe ale nas nie pokonają!
- Nie bądz tego taki pewien - powiedział Niall pod nosem.



piątek, 24 stycznia 2014

Prolog

Nadszedł wielki czas, największy wyścig w Polsce. Dwie siostry, dwa marzenia, dwa motory, jeden cel - wygrana.
- Zapraszamy na linię startu!- rozległ się głos prowadzącego, w oczach sióstr błyskały iskierki podekscytowania- Uwaga! 3.....2.....1, start!


czwartek, 23 stycznia 2014

Bohaterowie

  

Liv Nelson 
Wiek: 19 lat
Razem ze swoją siostrą startuję w różnych
nielegalnych wyścigach.
Mieszka w Polsce a dokładniej w Warszawie.
Jej rodzice pochodzą z UK.

Jej motor:






Klara Nelson
Wiek: 19
Razem z Liv startuje w zawodach.
Mieszka w Polsce dokładniej mówiąc w Warszawie.
Jej rodzice pochodzą z UK.

                                                                      Jej motor:




                                                            One Direction 







1D

Szablon by S1K